Artysta – Zawodowiec

Zapis sesji Q&A po wykładzie

Karolina Maria Wojciechowska

Zapis sesji Q&A po wykładzie z 25 marca 2021 roku

 

Czy jeśli wykład albo performans nie został nagrany ani w jakikolwiek sposób utrwalony, to jest chroniony prawem autorskim?

 

Jeżeli mamy do czynienia z utworem podlegającym ochronie prawnoautorskiej, czyli „przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalonym w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia” (art. 1 ust. 1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych), to „automatycznie”, bez obowiązku spełnienia jakichkolwiek formalności przez twórcę, od chwili jego ustalenia, nawet w najbardziej ulotnej i nietrwałej postaci, podlega on ochronie. Ustaleniem jest jego zaistnienie w świecie zewnętrznym w formie, dzięki której będziemy mogli się z nim zapoznać – nawet przez ulotną chwilę. Ustaleniem jak najbardziej może być performans czy forma ustna, np. przeprowadzenie wykładu spełniającego cechy utworu.

 

 

Zajmuję się sitodrukiem. Jak zabezpieczyć każdą odbitkę mojej grafiki i druku? Czy wystarczy podpisać ją imieniem, nazwiskiem, datą i liczbą odbitek? Oraz czy pierwsza odbitka jest ważniejsza niż wszystkie inne i czy należy ją zachować?

 

Odbitka, a więc uzewnętrznienie utworu graficznego, podlega ochronie prawnoautorskiej już od momentu jej ustalenia, bez konieczności spełnienia jakichkolwiek formalności przez twórcę. Jednak z punktu widzenia przepisów odnoszących się do droit de suite przywilejem wynikającym z tytułu tego wynagrodzenia objęte są oryginalne egzemplarze dzieła sztuki. W przypadku obrazu mamy do czynienia z jednym oryginalnym egzemplarzem, ale w przypadku odbitek fotograficznych czy sitodruków, aby móc mówić o oryginalnym egzemplarzu dzieła sztuki, musimy wykonać tę odbitkę osobiście lub musi ona powstać pod naszym nadzorem, w ograniczonej liczbie, powinniśmy też każdą podpisać i ponumerować. Oznaczenie daty nie jest wymagane przez regulacje odnoszące się do droit de suite, ale w obiegu kolekcjonerskim jest niemalże konieczne, stanowi bowiem kolejną cechę identyfikującą pochodzenie odbitki, a w przypadku fotografii pozwoli nam odróżnić, czy mamy do czynienia z vintage print, life time print czy modern print.

Z punktu widzenia prawa autorskiego pierwsza odbitka nie jest ważniejsza niż następne. Inne zwyczaje pod tym względem mogą panować na rynku kolekcjonerskim, który rządzi się własnymi prawami.

 

 

Co się dzieje z prawami, jeśli dzieło zostało wykonane przez dwóch partnerów, którzy zakończyli współpracę w niezgodzie, a nie została podpisana żadna umowa? Jeden z partnerów po rozstaniu nadal chciałby korzystać z dzieła (fotografia). Jak rozwiązać kwestię praw autorskich?

 

Zdarza się, że nad utworem pracuje wielu autorów, a przynajmniej dwóch. Mamy wtedy do czynienia ze współautorstwem. Jednak nie zawsze każda osoba, który brała udział w powstawaniu utworu, np. fotografii, będzie miała status współautora. Wkład autora w powstanie dzieła musi mieć charakter twórczy, a o tym decyduje stan faktyczny, a nie ustalenia pomiędzy stronami przedsięwzięcia. Współtwórcą nie jest pomysłodawca utworu, bo pomysł sam w sobie nie jest chroniony przez prawo autorskie.

 W przypadku korzystania z utworu współautorskiego niezbędna jest zgoda wszystkich współtwórców. Jeżeli chcemy udzielić prawa do tego rodzaju utworu, musimy mieć zgodę wszystkich współtwórców, nawet tych, którzy wnieśli jedynie drobny wkład twórczy. Na podstawie przepisów prawa istnieje domniemanie, że wkłady współtwórców są równe, ale w umowie można to określić odmiennie – w sposób odzwierciadlający rzeczywisty wkład wniesiony w powstanie utworu. W umowie można też upoważnić jednego ze współautorów do udzielania licencji dotyczących utworu. Pisemne ustalenia co do sposobu dysponowania utworem współautorskim będą zdecydowanie lepszą i mniej czasochłonną formą rozwiązania kwestii współautorskich aniżeli żądanie określenia wielkości udziałów przez sąd, na podstawie wkładów pracy twórczej, które też w ostateczności może być realizowane przez współtwórców.

 W przypadku naruszenia autorskich praw majątkowych do całości utworu, np. poprzez wykorzystanie bez zgody fotografii na stronie internetowej, roszczenia przysługują każdemu ze współtwórców w odniesieniu do całości utworu, a nie tylko ich wkładu.

 

 

Jeśli znajdę zdjęcie, które mi się podoba, np. na Facebooku, i je namaluję – to plagiat? Czy obraz malowany w kolorze na podstawie czarno-białego zdjęcia to plagiat? Czy potrzebujemy zgody autora zdjęcia? Czy mogę przerobić reklamę lub plakat reklamowy znanej firmy, np. wstawiając do niego własne zdjęcie, co nadawałoby temu plakatowi nowy sens i byłoby wykorzystaniem go do przekazania mojej koncepcji? Czy jeśli obraz jest inspirowany fotografią, to działa prawo cytatu? Kiedy możemy powiedzieć, że coś jest plagiatem, jeśli jest to inne medium?

 

Jeżeli dana fotografia jest utworem w świetle prawa autorskiego, a dla naszego bezpieczeństwa załóżmy, że każda z nich jest, to w pełni legalnie możemy się nią jedynie zainspirować. Inspiracją jest odniesienie się do konkretnego utworu bez przejmowania jego cech twórczych. Jeżeli przyjmiemy, że w sztuce wszystko zostało już powiedziane, możemy dojść do przykrych wniosków, że dzieła, które będziemy tworzyć, będą tylko owocem inspiracji lub opracowaniem.

Możemy się inspirować tematem, stylem lub formą. Wtedy nie potrzebujemy zgody autora utworu, z którego czerpaliśmy naszą inspirację. Te elementy czyjegoś dzieła nie podlegają ochronie prawnoautorskiej. Jeżeli jednak przejmiemy elementy twórcze z czyjejś pracy i nadbudujemy je własnym, indywidualnym wkładem twórczym, mowa wtedy o opracowaniu, czyli o utworze, co do którego powstają prawa zależne. W tym wypadku odbiorca naszej pracy bez problemu znajdzie w niej odzwierciedlenie tej, z której czerpaliśmy. Nasze elementy twórcze współtworzą z elementami twórczymi innego autora całość, która sama w sobie jest już nowym utworem podlegającym ochronie prawnoautorskiej. Dzieje się tak np. wtedy, gdy przerabiamy plakat czy reklamę i poprzez to nadajemy im zupełnie inny sens. Jednak aby korzystać z naszego opracowania, musimy mieć zgodę twórcy utworu, który opracowaliśmy. Na jego stworzenie takiej zgody nie musimy mieć, ale bez niej naszą pracę, praktycznie rzecz ujmując, możemy schować do szuflady. Wykorzystując takie opracowanie bez podania autora opracowanego utworu, popełniamy plagiat. Może on mieć charakter jawny, gdy przypiszemy sobie autorstwo całego cudzego dzieła (bez wniesienia jakiegokolwiek naszego elementu twórczego) albo ukryty, gdy przypiszemy sobie autorstwo cudzych elementów twórczych wykorzystanych w naszym dziele.

 Granica pomiędzy inspiracją a opracowaniem, które bez prawidłowego oznaczenia autorstwa prowadzi ponadto do plagiatu ukrytego, jest często bardzo cienka. Jeżeli przemalujemy czyjąś fotografię „jeden do jednego”, to z pewnością naruszymy prawa tej osoby. Jeżeli dodatkowo przypiszemy sobie w całości autorstwo tak powstałego dzieła, dojdzie do plagiatu.

Przeniesienie utworu z jednej dziedziny do innej może prowadzić do powstania opracowania, a nie bezpieczniejszego dla nas utworu inspirowanego. Wykorzystanie innego medium nie będzie wykluczało powstania utworu zależnego. Ale w sztuce, podobnie jak w prawie autorskim, jest też szara strefa. Niektórzy z „twórczego” kopiowania stworzyli swój znak rozpoznawczy, tworząc w nurcie appropriation art. Nie ma tu jasnych reguł ani wytycznych wskazujących, co jest opracowaniem, a co efektem inspiracji. Każdy przypadek należy traktować oddzielnie, choć dobry prawnik już na wstępie określi, że przemalowanie akwareli na obraz olejny, ustawienie kompozycji obrazu według kompozycji z czyjegoś zdjęcia, przemalowanie czarno-białego zdjęcia na kolorowy obraz czy stworzenie gry komputerowej w oparciu o ciekawą książkę jest opracowaniem, i potrzebujemy na to zgody twórcy, jeżeli nie udostępnił on swoich prac np. na licencjach Creative Commons pod warunkami umożliwiającymi ich opracowanie.

 

 

A jak to wygląda z autorską techniką? Czy podlega ona prawom autorskim?

 

Nawet nowo powstała technika, styl czy maniera nie podlegają ochronie prawnoautorskiej.

 

 

Czy mogę zatytułować obraz tytułem książki, który jest neologizmem?

 

Neologizmy same w sobie nie podlegają ochronie przewidzianej przez przepisy prawa autorskiego. Pojedyncze słowa również. Tytuł książki też zasadniczo nie będzie podlegał ochronie, chyba że sam w sobie, mimo krótkiej formy (bardzo krótkie utwory – np. haiku – mogą być chronione), spełnia cechę twórczości w oderwaniu od dzieła, z którym jest powiązany. Może być jednak zastrzeżony jako znak towarowy, i wtedy podlega ochronie w oparciu o reżim prawa własności przemysłowej.

 

 

Czy mogę zatytułować obraz cytatem z piosenki?

 

Jednym z dobrodziejstw, jakie przynosi nam dozwolony użytek publiczny, czyli zasadniczo nieodpłatne i niewymagające zgody twórcy korzystanie z rozpowszechnionego utworu, jest jedna z jego form, czyli słynne w świecie sztuki prawo cytatu. Dzięki temu prawu możemy przytaczać, inkorporować do naszej twórczości (obraz jest niewątpliwie wyrazem naszej twórczości) fragmenty utworów – czyli również utworu słownego tworzącego wraz z warstwą muzyczną piosenkę – bądź drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionymi celami cytatu. A są nimi zgodnie z brzmieniem art. 29 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych: wyjaśnianie, polemika, analiza, krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawa gatunku twórczości. Pamiętajmy, że najważniejszy jest cel – jest on nawet istotniejszy niż rozmiar używanego cytatu. Cytat musi być „włączony” do samoistnego utworu (czyli takiego, który sam spełnia przesłanki pozwalające uznać go za utwór) w niezmienionej postaci. Musi być możliwy do wyróżnienia, czyli np. powinniśmy ująć go w cudzysłów. Musimy również poinformować o autorstwie i źródle pochodzenia. Użycie fragmentu piosenki jako tytułu obrazu może spełniać przesłanki korzystania z prawa cytatu.

 

 

Jak działa prawo wobec kolaży cyfrowych? Czy każdy element musi być na pozwalającej na to licencji?

 

Nie zawsze. W ramach dozwolonego użytku w prawie autorskim możemy cytować. Cytat wielu osobom kojarzy się głównie z utworami literackimi, ale już choćby w polskiej Ustawie o prawie autorskim z 1926 roku oprócz cytatu dotyczącego dziedziny piśmiennictwa czy dzieł muzycznych uregulowano cytat dotyczący dzieł rysunkowych, malarskich, graficznych, rzeźbiarskich, architektonicznych i fotograficznych – jest to wtedy quasi-cytat.

Obecnie możemy inkorporować do stworzonych przez nas dzieł urywki utworów rozpowszechnionych lub drobne utwory w całości. Dotyczy to również dzieł plastycznych i fotograficznych. Nowelizacja Ustawy o prawie autorskim z dnia 11 września 2015 roku usunęła wątpliwości dotyczące tego, które z drobnych utworów możemy cytować w całości, a które możemy przytaczać tylko we fragmentach. Przepisy zezwalają na cytowanie utworów plastycznych i fotograficznych w całości.

Użycie cytatu musi być podyktowane określonymi celami, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa albo nauczanie, lub prawami gatunku twórczości. W przypadku twórczości wizualnej cytowanie na ogół dotyczy praw gatunku twórczości, wykorzystania cytatu w konwencji pastiszu lub kolażu (w tym kolażu cyfrowego), appropriation art czy found footage. Cytat nie może być głównym elementem dzieła – ma je jedynie „wspierać”, pełnić funkcję podrzędną w stosunku do całości, musi pozostawać w ścisłym związku z zamysłem artystycznym twórcy oraz celem, jakiemu służy. Może być międzygatunkowy. Cytat musi być też rozpoznawalny, należy podać autora oraz źródło, co w przypadku np. kolaży może nastręczać wiele trudności.

 

 

Czy tworząc własną publikację i umieszczając w niej konkretne dzieła artystów (odpowiednio je podpisując), potrzebujemy zgody od autorów, czy korzystamy z prawa cytatu?

 

Jeżeli nie znajdziemy podstaw do zastosowania prawa cytatu, to w stosunku do użycia wszystkich prac objętych ochroną prawnoautorską, ze względu na czas trwania autorskich praw majątkowych, musimy mieć zgodę ich autorów.

 

 

Czy mogę skopiować tekst krytyka o mojej wystawie z gazety (teksty są dostępne online) na moją stronę i do mojego portfolio?

 

Takie użycie tekstu krytyka może się mieścić w granicach dozwolonego użytku publicznego. Bardzo ważne jest, aby nie wypaczyć kontekstu tych tekstów i nie naruszyć integralności danego utworu np. poprzez nadmierną edycję. Koniecznie trzeba oznaczyć autorstwo i podać źródło pochodzenia tekstów.

 

 

Czy w sytuacji, kiedy ktoś bez podpisania żadnej umowy wykonuje pracę malarską zamiast osoby, która później jest oficjalnym autorem danego dzieła, rzeczywisty wykonawca ma jakiekolwiek prawa do dzieła?

 

Taką sytuację możemy określić mianem ghostpainting, uprawiając grę słowną na podstawie odpowiednika tego zjawiska w świecie literatury. Bez odpowiedniej umowy rzeczywisty wykonawca co najwyżej udzielił licencji niewyłącznej do obrazu swojego autorstwa, na okres 5 lat (to wszystko można określić na postawie domniemań wynikających z przepisów prawa autorskiego), z obowiązkiem oznaczenia jego jako autora przy każdorazowej eksploatacji dzieła. Jeśli zamawiający tego typu pracę oznacza ją swoim nazwiskiem, popełnia plagiat i narusza prawa rzeczywistego wykonawcy.

 Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, w której przy takim rodzaju pomocy twórczej zamawiający nie zawarłby z wykonawcą stosownej umowy. Umowy tego rodzaju są często spotykane w świecie literatury, w przypadku ghostpaintingu też mają uzasadnioną rację bytu. Konieczne będzie umieszczenie w niej zobowiązania wykonawcy, że nie będzie oznaczał swojego autorstwa oraz zrezygnuje z prawa do decydowania, kiedy i gdzie obraz będzie po raz pierwszy zaprezentowany. Musi on też zezwolić na wskazanie zamawiającego jako autora, czyli – jak łatwo wywnioskować – obie strony umawiają się, że wprowadzą odbiorców w błąd. Jest to działanie, delikatnie rzecz ujmując, na granicy prawa autorskiego.

Ponadto aby zamawiający mógł swobodnie dysponować obrazem, wykonawca musi przenieść na niego autorskie prawa majątkowe. W tym wypadku rzeczywisty twórca nie będzie miał jakichkolwiek praw do obrazu. Snując taką umowną intrygę, nie można zapomnieć o dopisaniu do umowy klauzuli poufności. W przypadku umów dotyczących książek stosuje się również kary umowne za złamanie postanowień kontraktu. Można to przenieść na umowy dotyczące dzieł plastycznych.

 

 

Jak wygląda sprawa wykładów online? Czy studenci mogą bez wiedzy nauczyciela nagrywać wykłady, a potem wykorzystać je np. w pracy licencjackiej? A co jeśli robią to za pozwoleniem wykładowcy – czy mogą to wykorzystywać dalej...?

 

Wykład online, jeżeli spełnia przesłanki uznania go za utwór, a więc jest na tyle twórczy, podlega ochronie prawnoautorskiej. I nie tylko. Działają tu również przepisy o ochronie danych osobowych, czyli słynne RODO, oraz przepisy chroniące dobra osobiste wykładowcy – musi on wyrazić zgodę na nagrywanie i rozpowszechnianie swojego wykładu. Zaznaczę, że na niektórych uczelniach nagrywanie zajęć i/lub korzystanie z takiego nagrania stanowi podstawę wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko studentowi.

 

 

Czy portret rzeźbiony, przetworzony (podobny, ale nie hiperrealistyczny) też podlega ochronie wizerunku? Czy taki portret wymaga zgody modela? Oraz jaka jest Pani opinia na temat publikacji na Instagramie albo stronie www będącej portfolio zdjęć reportażowych, portretów z podróży, żeby nie nadużywać wizerunku osób niemających nad tym kontroli?

 

Niestety nie znajdziemy w przepisach prawa autorskiego definicji wizerunku. Słownik języka polskiego definiuje pojęcie wizerunku jako „czyjąś podobiznę na rysunku, obrazie, zdjęciu itp.”. Na pewno można stwierdzić, że jest to zespół cech, które nas identyfikują, czynią nas – jako jednostki – rozpoznawalnymi. Jeżeli na podstawie tej rzeźby dałoby się zidentyfikować modela bez żadnych dodatkowych wskazówek i przez osoby niebędące członkami rodziny, to twórca tej rzeźby musi uzyskać zgodę modela na rozpowszechnianie jego wizerunku. Rozpowszechnianie wizerunku nie będzie wymagało pozyskania zgody w kilku przypadkach: gdy zapłacimy naszemu modelowi za pozowanie albo gdy sprawa dotyczy osoby powszechnie znanej – ale tylko w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych – oraz jeżeli wizerunek danej osoby stanowi szczegół większej całości, tj. krajobrazu, zgromadzenia czy publicznej imprezy.

Zgodę na rozpowszechnienie wizerunku można cofnąć – o tym też musimy pamiętać. Nie można zapisywać w umowach nieodwołalności zgody. Publikowanie na Instagramie zdjęć z czyimś wizerunkiem poza wyraźnie wskazanymi przez ustawę wypadkami też wymaga zgody osoby, której wizerunek jest rozpowszechniany.

A czy pies lub koń może mieć wizerunek? Niestety chociaż piękne i bardzo nam oddane, wizerunku nie mają, bo w świetle polskiego prawa jest to cecha przynależna wyłącznie człowiekowi.

 

 

Czy można używać fotografii cudzych domów w swojej sztuce?

 

Nie każdy budynek będzie przedmiotem ochrony prawnoautorskiej. O tym decyduje m.in. to, czy jego walory artystyczne przeważają nad walorami technicznymi, czy wyszedł spod ręki artysty, czy inżyniera. Jeżeli mamy do czynienia z pracą artysty, to możemy korzystać z odzwierciedlenia danego budynku dzięki tzw. prawu panoramy, będącemu formą dozwolonego użytku publicznego. Dzięki niemu w naszych utworach – najczęściej fotograficznych, ale nie tylko – możemy rozpowszechniać, czyli publicznie udostępniać nieokreślonej liczbie potencjalnych odbiorców utwory dostępne na stałe w przestrzeni publicznej, a więc parki, ulice, place czy ogrody bez konieczności uzyskania zgody ich twórców oraz bez zapłaty wynagrodzenia. Klasycznym tego typu utworem będzie rzeźba trwale osadzona w tkance miejskiej, ale może nim być też utwór architektoniczny, czyli budynek. Jeśli nie jest zastrzeżony jako znak towarowy, to może być rozpowszechniany w fotografii.

 

 

Czy jeśli wysyłając tekst książki do wydawnictwa (często do kilku), podaję tytuł książki, to jest on już chroniony, czy muszę zamieścić go na okładce, opublikować na swojej stronie i dopiero wówczas będzie chroniony?

 

Sam tytuł książki nie podlega ochronie, jeżeli w oderwaniu od książki nie będzie utworem w świetle przepisów prawa autorskiego. Ale tekst książki jako utwór literacki z pewnością już tak. Utwór ten będzie chroniony od momentu jego ustalenia, np. zapisania w formie pliku word. Wydawnictwa nie będą mogły „splagiatować” tej książki bez konsekwencji związanych z naruszeniem praw autorskich twórcy.

 

 

Czy mogę w swojej pracy wizualnej zamieścić fragment rękopisu i podpisu Chopina? Instytut Fryderyka Chopina pobiera opłaty za udzielanie licencji na korzystanie z wizerunku tego kompozytora. Jak to możliwe?

 

Wizerunek, nazwisko i twórczość Fryderyka Chopina jest dobrem szczególnym, w wymiarze nie tylko kulturowym, ale i prawnym. Co prawda autorskie prawa majątkowe do jego utworów dawno już wygasły i możemy z nich korzystać (pamiętając równocześnie o prawach obecnie żyjących artystów wykonujących jego kompozycje), ale ochrona nazwiska i wizerunku na zasadach zbliżonych do ochrony dóbr osobistych nadal trwa. Pieczę nad tym sprawuje Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (NIFC). Nazwisko Chopina jest ponadto zastrzeżone jako znak towarowy, a licencji na użycie go w określony sposób udziela właśnie NIFC. Jest to sytuacja szczególna na skalę światową.

Przed oznaczeniem produktu nazwiskiem kompozytora musimy uzyskać zgodę, a podstawą tego jest ustawa o ochronie jego dziedzictwa. Na bazie tej ustawy zadaniem NIFC jest właśnie ochrona dziedzictwa Chopina. Wykorzystanie fragmentu rękopisu i podpisu w pracy wizualnej raczej nie będzie jednak wymagało uzyskania licencji. Problem może się pojawić w chwili, gdy zostaną one wykorzystane w negatywnym kontekście.

 

 

Chciałam zapytać o wykorzystywanie i cytowanie zdjęć satelitarnych obiektów astronomicznych – księżyców, planet czy galaktyk fotografowanych np. z teleskopu Hubbla’e.

 

Astrofotografia to temat, który wraz z dalszym podbojem kosmosu będzie zyskiwał na ważności. Teleskop Hubble’a, czyli teleskop kosmiczny poruszający się po orbicie okołoziemskiej, powstał we współpracy NASA i ESA (Europejska Agencja Kosmiczna). Na podstawie prawa amerykańskiego NASA nie posiada praw autorskich do swoich zdjęć – należą one do ludzkości. W przypadku ESA agencja uwolniła swoje zdjęcia na zasadzie licencji Creative Commons uznanie autorstwa: CC BY-SA 3.0 IGO. Korzystajmy więc z magii konstelacji w naszej twórczości.

 

 

Na czym dokładnie polega autorskie prawo osobiste do decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności?

 

Decydowanie o pierwszym udostępnieniu utworu przez twórcę jest jednym z tych praw, które odnoszą się do autorskich praw osobistych. Jest ono niezbywalne, w przeciwieństwie do autorskich praw majątkowych, które można przenieść. Twórca może jedynie upoważnić inne podmioty do wykonywania praw osobistych w jego imieniu. Dzięki prawu do decydowania o pierwszym udostępnieniu publiczności autor decyduje, kiedy jego utwór ma być rozpowszechniony – w przypadku obrazu zaprezentowany publiczności, a w przypadku książki opublikowany.

Jest to niezmiernie ważne w przypadku dzieł, które mają dopiero powstać na czyjeś zamówienie, pozwala bowiem twórcy decydować o ostatecznym kształcie danej pracy – a to ważne dla recepcji jego twórczości. Możemy powierzyć tę decyzję innej osobie, np. wydawcy (tak najczęściej się dzieje w przypadku umów wydawniczych), ale musimy pamiętać, że jeżeli nie ujmiemy tego w umowie, to prawo do podjęcia tej decyzji zostaje przy nas.

 

 

Czy graffiti (nielegalne) podlega zapisom prawa autorskiego?

 

Graffiti, które przejawia cechy twórcze, nawet jeśli jego wykonanie łamie inne przepisy, jak najbardziej podlega ochronie prawnoautorskiej. Można powiedzieć, że w świetle prawa autorskiego żadna sztuka nie jest nielegalna, o ile jest sztuką. Pamiętajmy jednak, że równolegle do naszej wolności artystycznej funkcjonują także prawa innych, w tym ich dobra osobiste lub inne dobra prawnie chronione. Niczym nieskrępowana twórczość niekiedy może stać w kolizji z dobrem innych.

 

 

Tworzę (niekomercyjnie) książkę, która jest złożona z cudzych fotografii. Są one podpisane na końcu książki. Zderzam zdjęcia i tworzę nowe sensy. Część tych fotografii jest w domenie publicznej, część oparta na CC. Co z resztą zdjęć? Czy powinnam postarać się dotrzeć do wszystkich autorów i poprosić ich o zgodę? Czy nie mogę po prostu założyć, że działam w ramach prawa cytatu? Czy wystarczy zgoda w formie maila / wiadomości na Facebooku? Autorzy pochodzą z różnych krajów. Czy mogę te zdjęcia dowolnie kadrować? To jest pewien rodzaj ingerencji w wygląd dzieła.

 

Fakt tworzenia czegokolwiek komercyjnie czy niekomercyjnie nie ma wpływu na to, że materiały składające się na to tworzenie musimy pozyskać legalnie. Albo uzyskamy zgodę twórców lub ich spadkobierców, albo sięgniemy do zasobów domeny publicznej lub licencji Creative Commons. Zgoda – jeżeli chodzi o licencję niewyłączną, może zostać udzielona mailem lub w formie wiadomości na Facebooku. Możemy też posłużyć się prawem cytatu, ale uważajmy, by go nie przekroczyć. W odniesieniu do cytatu każdy przypadek powinno się tak naprawdę rozpatrywać indywidualnie. Niestety autorzy często zdają się na intuicję. Dowolne kadrowanie zdjęcia, które wypaczy jego sens, może nas narazić na zarzut o naruszenie prawa do integralności i rzetelnego wykorzystania tak zmodyfikowanego utworu. Opracowując zdjęcia, poprzez nadawa- nie im nowego sensu możemy stworzyć utwór zależny – a na to też musimy mieć zgodę autora. W przypadku Creative Commons niektóre z wariantów licencji dopuszczają taką możliwość, ale nie wszystkie.

 

 

Czy mogę udostępnić w Internecie cudze pocztówki, a dokładnie tekst, który się na nich znajduje? Są podpisane jedynie imieniem.

 

Zasadniczo na ujawnienie treści korespondencji musi wyrazić zgodę jej adresat lub jego spadkobiercy. Nie dotyczy to wypadków, gdy od śmierci adresata minęło 20 lat. W opisanym przez Panią przypadku adresat jest trudny do zidentyfikowania, co jednak nie oznacza, że nie istnieje. Na pocztówce mogą się ponadto znajdować treści, które naruszają dobra osobiste, np. prawo do prywatności. Istnieje tu ryzyko naruszenia praw, choć trzeba je umiejętnie ocenić.

 

 

Czy właściciel majątkowych praw autorskich może je przekazać (odpłatnie) na określony czas, np. na 5 lat, i czy różni się to od licencji wyłącznej?

 

Przeniesienie autorskich praw majątkowych do utworu jest w zasadzie definitywne i trwałe. Można jednak spotkać się z umowami, w których prze- niesienie następuje na czas określony, a po jego upływie prawa wracają do twórcy. W trakcie trwania tego przeniesienia nabywcy przysługują prawa do utworu – w tym prawo do uzyskiwania korzyści z jego eksploatacji, np. tantiem.

W przypadku licencji, wyłącznej lub niewyłącznej, prawa te pozostają przy twórcy, a licencjobiorca nabywa jedynie uprawnienie do korzystania z utworu. W praktyce umowy dotyczące przeniesienia autorskich praw majątkowych na określony czas dotyczą utworów, z których twórca mógłby otrzymywać należne mu tantiemy, np. za pośrednictwem ZAIKS-u. Przy ich czasowym przeniesieniu prawa do tantiem z tekstów piosenek czy kompozycji będą przysługiwać nabywcy – inaczej niż w przypadku udzielenia licencji.

 

 

Jaka jest odpowiedzialność twórcy, jeśli udzieli (na piśmie) w tym samym czasie licencji wyłącznej jednemu nabywcy i licencji niewyłącznej innemu nabywcy? Lub gdy udzieli, na ten sam czas, licencji wyłącznej dwóm nabywcom?

 

Udzielenie licencji wyłącznej w prosty sposób prowadzi do tego, że twórca (licencjodawca) nie może udzielić nikomu innemu licencji do utworu w tym zakresie, jakim objęta jest wyłączność. Zakres dotyczy w tym wypadku pól eksploatacji, czyli sposobów korzystania z utworu. Gdy twórca udzieli licencji niewyłącznej do utworu objętego wyłącznością, to mamy do czynienia z sytuacją, w której autor nie był uprawniony do udzielenia praw do utworu, wobec czego jego eksploatacja naruszy prawa innych osób. Twórca będzie wówczas ponosił odpowiedzialność odszkodowawczą wobec licencjobiorcy. Dzieje się tak np. w sytuacji, gdy autor udzieli licencji wyłącznej na druk swojej książki jednemu wydawnictwu, a licencji niewyłącznej do tej samej książki drugiemu wydawnictwu. Na rynku pojawi się ta sama książka wydrukowana przez dwa różne wydawnictwa, a przez to każde z nich odnotuje straty w sprzedaży swoich egzemplarzy. Odpowiedzialnością cywilnoprawną za to obarczony zostanie twórca.

 

 

Czy w grafice warsztatowej, np. w przypadku serigrafii, jeśli przeniosę prawa majątkowe do jednej odbitki z danej edycji na instytucję to nadal zachowuję prawo majątkowe do pozostałych odbitek?

 

W grafice warsztatowej, w przypadku np. serigrafii mamy do czynienia z tworzeniem wielu odbitek, które są oryginalnymi egzemplarzami dzieła sztuki. Podobnie w przypadku fotografii. Odbitki są materialnym nośnikiem utworu graficznego czy fotograficznego. Autorskie prawa majątkowe przenosimy właśnie w odniesieniu do utworu. Przenosząc je na rzecz jednego podmiotu – np. instytucji kultury – możemy pozbawić się możliwości dysponowania naszymi prawami w stosunku do utworu i jego eksploatacji również poprzez utrwalenie go i zwielokrotnienie w formie odbitki.

Najbezpieczniej będzie, jeśli udzielimy licencji niewyłącznej do utworu uzewnętrznionego w odbitce bez pola eksploatacji umożliwiającego jego powielenie. W umowie możemy zezwolić na publiczne prezentowanie odbitki (wystawa) oraz użycie jej reprodukcji w celach związanych z promocją zasobów danej instytucji.

 

 

Czy podpisując umowę komisu z galerią sztuki lub domem aukcyjnym, powinnam podpisać dodatkową umowę z nowym właścicielem pracy? Jak, albo może do kogo zgłaszać się w sprawie droit de suite?

 

Przy sprzedaży pracy na podstawie umowy komisu przez galerię twórca nie musi zawierać dodatkowej umowy z nowym właścicielem. Jeżeli jednak nabywca będzie chciał korzystać z pracy w sposób przekraczający dozwolony użytek prywatny (np. powieszenie obrazu na ścianie w swoim mieszkaniu) czy dozwolony użytek publiczny (np. wystawienie pracy w ramach wystawy non profit), to w jego interesie leży podpisanie umowy z twórcą, jego agentem lub ewentualnie galerią, która go reprezentuje – jeżeli będzie uprawniona do dysponowania autorskimi prawami majątkowymi twórcy. W tej umowie strony dokładnie określą zakres eksploatacji dzieła przez nowego właściciela.

Droit de suite, czyli procentowo określone wynagrodzenie przysługujące twórcy oraz jego spadkobiercom, należy się od każdej profesjonalnej (czyli przeprowadzonej przez galerię lub dom aukcyjny) odsprzedaży oryginalnego egzemplarza dzieła sztuki (obrazu, rzeźby, ale i odbitki graficznej czy fotograficznej). Twórca lub jego spadkobiercy powinni zgłosić się po wypłatę należnego wynagrodzenia bezpośrednio do sprzedawcy takiego dzieła – w dowolnej formie. Pamiętajmy, że podmioty, które zajmują się zawodowo sprzedażą dzieł sztuki, są zobowiązane do wypłaty droit de suite. Jest to przywilej twórcy. Pamiętajmy również o tym, że mamy określony czas na zgłoszenie się do sprzedawcy po należne nam pieniądze – 6 lat od końca roku kalendarzowego, w którym nastąpiła sprzedaż dzieła. Po upływie tego terminu dojdzie do przedawnienia i nie będziemy mogli ubiegać się o droit de suite.

 

 

Sprzedaję obraz osobie prywatnej. Chciałabym zachować prawo do wystawienia jego reprodukcji do konkursu, a w przypadku zakwalifikowania się do finału – móc wypożyczyć go na wystawę pokonkursową. Jak znaleźć wzór takiej umowy? Jak ją napisać? Czy konieczna jest pomoc prawnika?

 

Rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zasięgnięcie porady prawnika. Wzory umów dostępne w Internecie, jak to wynika z nazwy, są tylko wzorami, niestety nie zawsze prawidłowymi. Dobry prawnik przygotuje umowę dostosowaną do indywidualnych potrzeb. Czy gdy chcemy się leczyć, sami wypisujemy sobie receptę? Zdecydowanie nie. Oddajmy pewne sfery naszego życia, szczególnie te dotyczące tak kruchej i pięknej materii, jaką jest twórczość, w ręce profesjonalistów. 

Sprzedając obraz osobie prywatnej, możemy zagwarantować w umowie, że będziemy mogli wypożyczać go na wystawy. Jeżeli chodzi o użycie reprodukcji, to jeżeli w takiej umowie nie przeniesiemy autorskich praw majątkowych albo nie udzielimy licencji wyłącznej do utworu w określonym zakresie, to bez żadnych dodatkowych zapisów, na podstawie przepisów prawa autorskiego, będziemy mogli korzystać z reprodukcji. Kupując obraz, nabywca kupuje tzw. nośnik materialny utworu, a nie autorskie prawa majątkowe do dzieła. Jeżeli jednak rozporządzamy również prawami autorskimi, to warto dokładnie określić w umowie, czy i na jakich zasadach możemy korzystać z reprodukcji.

 

 

Dostałam zlecenie stworzenia okładki płyty dla zagranicznego zespołu muzycznego. Jak powinien wyglądać podział praw do tej grafiki? Jak powinna zostać skonstruowana umowa i co powinna zawierać? Czy mogę znaleźć szablon takiej umowy w Internecie?

 

Zacznę od tego, że lepiej skonsultować to z prawnikiem, a nie szukać szablonu w sieci. W opisanej przez Panią sytuacji najlepiej byłoby udzielić licencji niewyłącznej (chyba że dostaniemy takie wynagrodzenie, że opłaca się przenieść autorskie prawa majątkowe na zawsze). Przy udzieleniu licencji prawa pozo- staną przy nas (prawa do grafiki, jeśli jesteśmy jej jedynym autorem, należą się nam w 100%), a my jedynie uprawnimy przez jakiś czas do korzystania z naszego utworu, a po upływie tego czasu możemy negocjować przedłużenie licencji za kolejnym wynagrodzeniem.

Jeśli przeniesiemy autorskie prawa majątkowe, to pozbędziemy się możliwości uzyskania dodatkowego wynagrodzenia. W umowie koniecznie trzeba więc określić, czy dotyczy ona licencji, czy też przeniesienia praw. Jeśli mowa o licencji, to zaznaczmy, na jaki czas i czy na terenie całego świata. Musimy także wskazać pola eksploatacji i solidnie przemyśleć kwestię wynagrodzenia.

 

 

W jaki sposób mogę ubiegać się o prawo do umieszczenia jakiegoś utworu w nakręconym przeze mnie filmie? Jeśli autorką jest np. Beyonce, raczej nie ma szans na kontakt i uzyskanie zgody...

 

Korzystając z utworu muzycznego w naszym filmie, bez względu na to, czy film będzie miał charakter komercyjny, czy niekomercyjny, musimy uzyskać zgodę właścicieli praw do np. piosenki – bez względu na długość fragmentu, który chcemy wykorzystać. Możemy uzyskać taką zgodę poprzez stosowną organizację zbiorowego zarządzania prawami, która będzie pośredniczyć w uzyskaniu zezwolenia dotyczącego utworu zagranicznego. W uzasadnionych przypadkach, tj. tych związanych z wyjaśnianiem, polemiką, analizą krytyczną lub naukową, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości, możemy skorzystać z prawa cytatu. Niestety granica pomiędzy legalnym korzystaniem z utworu muzycznego na zasadzie prawa cytatu a jego nieuprawnionym użyciem bez stosownej zgody w niektórych przypadkach może być bardzo cienka. Musimy mieć solidną podstawę do korzystania z dobrodziejstw dozwolonego użytku publicznego, jakim jest właśnie prawo cytatu.

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką prywatności. Jeśli nie wyrażasz zgody, prosimy o wyłącznie cookies w przeglądarce. Więcej →

Zmiany w Polityce Prywatności


Zgodnie z wymogami prawnymi nałożonymi przez Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE, w niniejszym Serwisie obowiązuje nowa Polityka prywatności, w której znajdują się wszystkie informacje dotyczące zbierania, przetwarzania i ochrony danych osobowych użytkowników tego Serwisu.

Przypominamy ponadto, że dla prawidłowego działania serwisu używamy informacji zapisanych w plikach cookies. W ustawieniach przeglądarki internetowej można zmienić ustawienia dotyczące plików cookies.

Jeśli nie wyrażasz zgody na wykorzystywanie cookies w niniejszym Serwisie, prosimy o zmianę ustawień w przeglądarce lub opuszczenie Serwisu.

Polityka prywatności